(na zdjęciu: z małymi Przyjaciółmi misji z Białegostoku; źródło: arch. Parafii NMP Królowej Rodzin w Białymstoku)
Kochani Przyjaciele misji,
Trwają moje zbiórki i liczne spotkania z Przyjaciółmi misji związane z powstawaniem nowej placówki misyjnej w Ncojane. Ta położona w sercu pustyni Kalahari wioska stała się od niedawna również sercem nowej misji katolickiej, której tworzenie powierzył mi Kościół.
trwa zbiórka na samochód do mojej posługi misyjnej na pustyni Kalahari którą prowadzę. Samochodem wg planów ma być Toyota Hilux 4×4. W miarę możliwości finansowych ma zostać zakupiony już na przełomie marca i kwietnia. Obecnie zgodnie z planem jestem już w Polsce celem zdobycia brakujących środków na tak zwany wkład własny.
jak w każdą pierwszą sobotę miesiąca będę jutro sprawował Najświętszą Ofiarę za wszystkich Przyjaciół misyjnego dzieła Kościoła. Modlę się oczywiście codziennie z wdzięcznością za każde dobre serce, które wpiera moją posługę na Kalahari, a w pierwsze soboty składam Was i Wasze sprawy na ołtarzu.
minął mój pierwszy tydzień w Ncojane. Przede wszystkim rozpoczęliśmy to, co jest podstawą życia wspólnoty Kościoła, czyli wspólna modlitwa i słuchanie Słowa Pana. Stworzyliśmy ogólny plan duszpasterski i wszystko powoli rusza. Bardzo się cieszę, widząc na pierwszych codziennych Mszach Świętych relatywnie dużą grupę ludzi. Jednocześnie ufam, że zapał do wspólnego chwalenia Pana będzie tylko rósł.
(na zdjęciu: zachód słońca nad misją w Ncojane, mój pierwszy, historyczny dla Ncojane wieczór tutaj, czyli: 19 stycznia 2024 roku)
Kochani Przyjaciele misji!
Jestem już w Ncojane. Dojechałem po długiej podróży w piątek wieczorem. Powitała mnie spora grupa ludzi, nie tylko katolików. Jedna koza straciła życie. Ludzie okazują wielką radość i choć są biedni to jednak mają w sobie to COŚ co przekonuje, że decyzja Pasterza naszej diecezji Francistown jest z Ducha Świętego.
(na zdjęciu: z ks. Kenneth Mokgothu, nowym Priest in charge w misji Tlhatlogong w Selebi-Phikwe)
Kochani!
Przyszedł czas na wyjazd na pustynię do Ncojane i ostateczne opuszczenie misji w Selebi-Phikwe. I w bardzo wyjątkowym dla mnie dniu. Dziś w kalendarzu jest 18 stycznia 2024 roku. O tak ten dzień jest dla mnie osobiście ważnym dniem (kto wie, to wie) Jest to także szczególny dzień dla mnie z perspektywy mojej posługi misyjnej.
(na zdjęciu: z panią Mpona, nauczycielką lokalnego języka)
Drodzy Przyjaciele i Sympatycy misji świętych,
udając się w nowe miejsce zabieram ze sobą w sercu i pamięci wielu ludzi których spotkałem, z którymi pracowałem i wśród których żyłem przez jak dotąd blisko 8 lat misyjnej posługi. W galerii kilka zdjęć jako wspomnienia z samych początków mojego pobytu w Afryce.
Zacznę od tego, że ostatnio dostałem lawinę wiadomości z zapytaniem kiedy i dlaczego wracam do Polski. Wierzcie mi, że wieści o moim ZJEŹDZIE z misji zdziwiły mnie nie mniej niż Was. Otóż NIE WRACAM, przynajmniej nic mi nie wiadomo o tym i nie mam takich planów w przewidywalnej przyszłości.
(na zdjęciu: Kościół w wiosce Mogapi, Katolicka Misja Tlhatlogong w Selebi-Phikwe)
Kochani Przyjaciele Misji!
Od początku mojej posługi w Afryce (kwiecień 2016) w każdą pierwszą sobotę miesiąca Eurcharystię ofiaruję za Was. Jest to przede wszystkim wyraz mojej kapłańskiej wdzięczności za Waszą współpracę ze mną w dziele ewangelizacji. Tak jak nie raz to powtarzam i wielu z Was słyszało: samo to sobie mogę.. (proszę sobie dodać so sobie mogę, ale na pewno niewiele). Ale jeśli jest wspólnota, jesli są ludzie, wielu ludzi którzy rozumieją czym są misje i że misje to nie tylko misjonarz, to.. moża naprawdę wiele zrobić. Dlatego DZIĘKUJĘ Was także za wsparcie w ten konkretny sposób. Dziękuję sprawując w Waszych intencjach i po prostu za Was – Dobroczyńców misji, więc również i moich dobroczyńców, Mszę Świętą w pierwsze soboty.