Kultura dyskusji cz.2

Zgodnie z kulturą ludzi Tswana wszystko należy przedyskutować. Nie inaczej jest w sprawach kościelnych. Jakakolwiek decyzja, inwestycja, wątpliwość prowokuje spotkanie odpowiedniego komitetu, lub nawet całej wspólnoty i wielogodzinne dyskusje…

link do pierwszej części na końcu artykułu

Projekt będzie realizowany wspólnie z pieniędzy zbieranych przez moich ludzi na miejscu w Botswanie, jak i z tego, co otrzymuję od Was jako Przyjaciół misji, lub po ludzi prostu wspierających moją posługę. To jest ludzi, którzy zwyczajnie doceniają to co robię w Afryce, nawet jeśli sami nie specjalnie interesują się wiarą, lub życiem Kościoła. Wszystkim należy się wielkie Bóg zapłać!

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że projekt o którym mówię nie jest nowy i zbiórki na jego realizację odbyły się w Polsce około pół roku temu. Ale błagam: pamiętajcie, że w Afryce czas naprawdę biegnie swoim lokalnym rytmem. I choć byś się nie wiem jak spiął, to na kulturę dyskusji nie poradzisz!

Ok, więc sprawa wygląda obecnie tak, że moi ludzie zawiązali komitet do budowy ogrodzenia. Następnie przedyskutowali temat wielokrotnie. Wprawdzie nadal nie podjęli decyzji która „firma” będzie go realizowała, ale ja po prostu jestem szczęśliwy, że mogliśmy zacząć wreszcie cokolwiek robić. I tą radością się tutaj dzielę.

Jeszcze pewnie nie raz będę miał okazję na temat tego projektu napisać. Dziękuję nieustannie moich dobroczyńcom. To co dajecie pozwala nie tylko mi być w Afryce, prowadzić duszpasterstwo, pomagać uczącym się młodym ludziom, czy w końcu dzielić się z biednymi. Wasze pieniądze to także to o czym dziś piszę – projekty. Moi zaś ludzie, ci na miejscu, na Kalahari, zawsze słyszą ode mnie w tej sprawie jedno. Mówię im, że przecież tego co zbudujemy, wyremontujemy, czy się nauczymy, tego nikt im już nie odbierze. To zostanie w misji, we wspólnocie, w Kościele.

Zawsze będąc w Polsce na urlopie mówię wprost jaki jest główny projekt na który zbieram. I nigdy nie zawiodłem się na hojności Przyjaciół misji. Bóg zapłać!

Myślę, że spokojnie mogę zapewnić, że w tym temacie ciąg dalszy ponownie kiedyś nastąpi. Sam sobie tego życzę, bo to będzie oznaczać, że praca wre. Może po lokalnemu, ale wre. Zresztą… kultura dyskusji w której żyje w końcu zobowiązuje!

ks. Mateusz

ps. zdjęcia przedstawiają moich ludzi zmagających się z pierwszym, pozornie może banalnym, ale w rzeczywistości sporym problemem jakim są łamiące się drzewa. W czasie mojego pobytu w Polsce misja była zaatakowana przez termity, które bezczelnie zjadły najsmaczniejsze fragmenty. Drzewa więc uschły, stając się zagrożeniem dla ludzi, zwierząt i budynków.


pierwszą część artykułu, możesz przeczytać ją tutaj: https://mateuszmisje.pl/?p=442

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *