„Afryka – pierwsze zadziwienia”
Wraz z pierwszą wersją mojej strony przepadły publikowane tam materiały. Ponieważ posiadam część z nich przy różnych okazjach będę je przywracał do życia. Na początek może coś, co dziś mnie trochę bawi. Wtedy byłem na misjach w Afryce pierwszy miesiąc. Obecnie szósty rok. Ale cóż… wtedy, w kwietniu 2016 tak oceniałem sytuację:

„Afryka – pierwsze zadziwienia”
13 kwietnia A.D. 2016 dotarłem do Francistown, drugiego co do wielkości miasta Botswany. Ja… ksiądz katolicki, w 10 roku kapłaństwa i 35 roku życia, idąc za Głosem ląduję w… Afryce.
Od pierwszych chwil wielu ludzi pyta, co mnie najbardziej zaskoczyło w ciągu pierwszych dni pobytu na Czarnym Lądzie.
Hm…na pewno jest to temperatura, która okazała się… znośna (w ciągu dnia do 30ºC w cieniu). Niestety… szybko dowiedziałem się, że przyjechałem na początku zimy, więc „teraz jest zimno” – przekonują miejscowi.
Na pewno są to także plączące się przy drogach stada dzikich osłów, których jedynym zajęciem jest sporadyczna posługa w roli naszego traktora.
Zdziwieniem jest także miejscowy sposób na łatanie dziur w drodze za pomocą… piasku.
Po chwili zastanowienia dochodzę jednak do wniosku, że najbardziej zadziwiła mnie w Afryce… odmienność wszystkiego.
I chociaż przygotowywano mnie do tego, jak każdego niemal misjonarza, to różnica jest szokująca. Od tak oczywistych spraw, jak przyroda, lub lewostronny ruch na drogach, do nieco trudniejszych do przełknięcia, jak inne standardy kuchni, lub higieny.
W ciągu pierwszych tygodni miałem okazję zjeść „polski” obiad u pochodzącego z naszej pięknej Ojczyzny zakonnika, ale także wiele miejscowych specyfików, niekoniecznie strawnych dla początkującego zawodnika.
Wielu katolików okazywało dużą radość z przybycia nowego misjonarza, ale także przeżyłem napaść ze strony miejscowego łobuza.
Łatwo dostrzec więc, że życie w Afryce to duże wyzwanie, ale misje w Botswanie, kraju, gdzie katolików w całym państwie jest mniej niż w jednym przeciętnym polskim mieście, mogą się okazać bez wątpienia życiowym zadaniem. W Imię Boże!
ks. Mateusz
ps. I co, nie jest to trochę śmieszne, co wtedy pisałem? 🙂
No nie wiem czy śmieszne, dla mnie ciekawe ale ja tam nie byłam. Ciekawa jestem tego lokalnego jedzenia. ?Pozdrawiam
O lokalnym jedzeniu pewnie nie raz przyjdzie mi jeszcze napisać. Póki co mała próbka na Instagramie: https://www.instagram.com/p/CP2yjjOhcdo/?utm_medium=copy_link
Bóg zapłać za dobre słowo. Pozdrawiam serdecznie!
Odwaga wiara oddanie się Bogu i siła duchowa to cechy które ksiądz posiada